Próby osiągnięcia lepszego snu - moja recenzja aplikacji Sleep Cycle.

Jak wiecie, sen jest jedną z ważniejszych czynności w naszym życiu. Człowiek, który nie spał przez 24 godziny ma rzekomo zachowywać się jak pod wpływem alkoholu. Niewyspanie często oznacza drażliwość i problemy z koncentracją. Sama właściwie należę do osób, do których lepiej się nie odzywać "przed pierwszą kawą" (choć w moim przypadku raczej przed pierwszą herbatą).

Z czasem więc postanowiłam zagłębić się w temat i sprawdzić, czy da się wysypiać na co dzień, np. chodząc do szkoły. Padło na "Sleep Cycle", które polecał w którymś z programów Karol Paciorek i które zdawało się mieć dobre opinie w Google Play - 4,4*.
Mimo to moja przygoda z aplikacją zaczęła się niezbyt zachęcająco. Zainstalowałam bezpłatną wersję na miesiąc, bo stwierdziłam, czemu nie, co złego może się stać. Możecie się domyślić, co się wydarzyło po miesiącu. Zapomniałam zrezygnować z subskrypcji. 

Dość niezadowolona przeczytałam maila, że Google Play pobrało mi z konta 150 złotych za apkę do spania, która mnie wcale zachwyciła. Co prawda w jakiś sposób liczyła w procentach jak wartościowy był mój sen, ale to tylko sprawiało, że czułam się jak na konkursie: wygrywa ten, kto najlepiej umie spać. Kładzenie się do łóżka z myślą "czy aplikacji się spodoba" było trochę irytujące, bo nie miałam pojęcia co wpływa na te cyferki na wyświetlaczu.


Pogodziłam się w końcu z myślą, że kasa poszła w błoto, ale oczywiście nie zamierzałam apki odinstalowywać. Zapłaciłam, więc zamierzałam wyciągnąć z niej coś, co mi się przyda. 

Z czasem (tak jakby aplikacja rozplanowała, że stanie się przydatna po kilku miesiącach) zaczęły się pojawiać ciekawe wskazówki. O tym, że regularność to podstawa dobrego snu. Że przesypianie (ang. oversleeping, kiedy śpisz 13, 14 i więcej godzin) też nie jest zdrowe. Że każdy ma swój zegar biologiczny i wcale nie trzeba na siłę wysypiać tych zalecanych 8 godzin. Trzeba znaleźć swój tryb i własną wystarczającą ilość snu. Dzięki temu zniknęła u mnie ta presja uzyskania jak najlepszego "wyniku" w aplikacji. 

Po pewnym czasie okazało się, że chodzę spać całkiem regularnie. Było to oczywiście trudniejsze w roku szkolnym, z okazyjnymi nocowaniami poza domem, ale podczas kwarantanny i wakacji naprawdę było to do zrobienia.


Co poza wskazówkami i cyferkami na wyświetlaczu oferuje nam Sleep Cycle? Pokaże nam długość snu, jego fazy w konkretnym czasie, jakość (im więcej głębokiego snu tym lepiej), a nawet to, czy chrapiesz. Ma opcje dodawania notatek o tym, co robiłaś przed snem, albo w ciągu dnia (kawa, alkohol, stresujące wydarzenia itp.). Pokazuje zależności między nimi, pogodą, fazą księżyca, czy nawet lokalizacją.

A co mi się podoba najbardziej, to wykresy. Że mogę porównać jak mi się spało w marcu na początku pandemii, jak mi się spało podczas matur, a jak na dwutygodniowym wyjeździe. W jaki sposób aplikacja to mierzy? Są dwie opcje. Albo na podstawie ruchów w trakcie snu (wtedy telefon kładziemy na łóżku i używa on wbudowanego akcelerometru). Albo na podstawie dźwięków, które wyłapie mikrofon. I codzienne wyniki po pewnym czasie przekształcają się w wykresy.


Niestety te wykresy tworzą się dopiero po... pół roku użytkowania. A są jedną z tych rzeczy, które mnie najbardziej przekonują do tej aplikacji. W bezpłatnej wersji, jakbym chciała uzyskać taki efekt, musiałabym codziennie zapisywać swoje "wyniki" w jakimś excelu i bawić się w tworzenie tabelek. Dopiero wtedy widziałabym od czego zależy jakość mojego snu. 

Teraz natomiast z łatwością mogę zauważyć, jak bardzo mój sen jest zależny od stresu i ważnych wydarzeń w moim życiu. Wiem, kiedy mogę się spodziewać problemów z zasypianiem i co mogę próbować zrobić, żeby spało mi się ciutkę spokojniej. 


Aplikacja proponuje nam też "sleep aid", które mają nam pomóc zasnąć. Można puścić sobie odgłosy morza, deszczu, lasu, albo historyjkę czytaną przez lektora z uspokajającym głosem. Co prawda ja z tych opcji nie korzystałam, bo mi raczej dodatkowe dźwięki przeszkadzają w zasypianiu niż pomagają. 


Jeszcze jedną opcją, którą w aplikacji wiele osób sobie chwali, jest "inteligentne wybudzanie". Polega na tym, że budzik dzwoni co kilka minut w ciągu pół godziny lub innego określonego czasu, wybierając najlżejszą fazę naszego snu. Dzięki temu wybudzanie się jest łagodniejsze i przyjemniejsze. 

Ja jednak jakoś szczególnie tego nie odczułam, bo mam wrażenie, że pierwszych kilku budzików nie słyszę. I tak zawsze nastawiałam przynajmniej 4 alarmy żeby mnie skutecznie obudziły.


Został mi aktualnie około miesiąc płatnej subskrypcji i raczej nie zamierzam jej odnawiać. Sleep Cycle rzeczywiście pomogło mi zrozumieć, jak działa mój sen. I poprawić jego jakość na tyle, żebym mogła ją sama kontrolować. Drugi rok raczej nie jest mi potrzebny. 

Przyznam, że początkowo cena zabolała mnie po kieszeni, ale teraz myślę, że była warta tych pieniędzy. Tak naprawdę aplikacja kosztowała mnie miesięcznie taniej niż Netflix, a tyle co Spotify duo. Różnica była taka, że musiałam zapłacić za rok z góry. Nie wiem, czy można wykupić Sleep Cycle na jakiś krótszy okres. Prawda jest jednak taka, że aplikacja potrzebuje około roku, żeby zadziałać. Więc jeśli chcesz lepiej spać, to Sleep Cycle będzie w tym wypadku dobrą inwestycją.

Ktoś z Was zna aplikację, ma podobne doświadczenia?
Podzielcie się w komentarzach!

Komentarze

  1. Ciekawa aplikacja, można się dużo o sobie i swoim spaniu dowiedzieć dzięki niej :D
    Jednak to pobrane 150 zł trochę odstrasza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa aplikacja ale nie wiem czy bym się na nią zdecydowała ja w łóżku kręcę się jak mucha w smole chyba że miałam okropnie ciężki dzień. Nie wiem czy bym pomiatała codziennie aby to włączyć jak czasami zapomnę nawet ustawić budzika ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem tym typem osoby, co potrzebuje od 4 do 5 godzin snu. Przynajmniej mam tak od kilku miesięcy. Przez pięć dni sypiam po max 5h, szóstego dnia nie śpię w ogóle, a siódmego pozwalam sobie na 8h snu i funkcjonuje mi się dobrze. Są też takie dni, że nie śpię przez dwa dni i czuję się okej. Jestem produktywna, wykonuje swoje zadania, a nawet robię je bardziej dokładnie.
    Nie wiem kiedy wrócę do fazy "śpij jak najdłużej Sandra", ale mam nadzieję, że nie prędko, hahah.

    Pozdrawiam xoxo

    Niallerkaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wow, to dla mnie kosmos. Ale ile musisz dzięki temu zyskiwać czasu!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty